2.Staroświeckie poglądy
-Myślę, że będziesz z
niektórych bardzo zadowolony.-mruknęłam zaczepnie z uśmiechem chochlika.
-Doprawdy?
Byłam tego pewna na 100%.
Wiedziałam,że chciał wiedzieć, jaka byłam nim go poznałam. Teraz, na pewno
zastanawiał się,ile z nich mi jeszcze zostało
-Ej,a co takiego sobie
myślałaś?Chodzi mi o to,co uważasz za dyskusyjne.-upomniała się o uwagę, Nessie
Wybuchnęłam śmiechem
-Postrzegałam siebie jako
osobę rozważną,odpowiedzialną,ostrożną i dojrzałą. Bardzo rzadko podejmowałam
spontaniczne decyzje.-zostało to skwitowane uniesieniem przez Eda
brwi-Ja,hm,bałam się popełniać błędów.Zdolność lepszej od innych obserwacji
świata i ludzi…Była pomocna, lecz, kłopotliwa. Edward na początku miał mnie
chyba za osobę lekkomyślną….
-Nie,
zaprzeczę.W odróżnieniu od innych, widząc, że coś jest ze mną nie
tak. Nie odpuściłaś sobie. Chciałaś mnie poznać i nie zniechęciły cię
opinie, że jestem dziwakiem-potwierdził, po czym dodał ponuro -ani też to, że
widziałaś moją mroczną stronę już pierwszego dnia
-I znowu to samo-pokręciłam z
dezaprobatą głową-Znowu do tego wracasz. Alice,aż do wypadku nie miała wizji,
że będziemy razem. Więc,skąd miałeś wiedzieć, że nie jestem tylko dziewczyną,
która kusząco pachnie?-westchnęłam i uspokoiłam się, bo podniosłam głos. Teraz
mówiłam już spokojnie-Ale,w sumie to, że cię od razu nie
skreśliłam…Zawdzięczasz po części moim zasadom…
-Czyli?!-spytał tracąc powoli cierpliwość
-Eh,spokojnie to spytać nie może…Nigdy nie brałam swojej pierwszej opinii jako ostatecznej oceny człowieka. Jednakże,zdarzało mi się dobrze ocenić,już za pierwszym razem tak było na przykład przy Ericu i Lauren.Ogólnie mówiąc wyznawałam powszechnie znane zasady moralne. Jednak na niektóre sprawy miałam zdecydowanie odmienne poglądy od rówieśniczek. Dzieliła nasze postawy praktycznie przepaść. Hm...uznałyby je pewnie za staroświeckie i nieżyciowe.-zaśmiałam się-Tak ,tak. Staroświeckie-potwierdziłam widząc sceptycznie uniesione brwi męża-Cóż,w odróżnieniu od innych dziewcząt, nie chciałam być z kimś tylko dlatego że… inne mają już chłopaka. Takie podejście uważałam, za idiotyczne.
-Czyli mamo nie byłaś związana z nikim przed tatą-upewniła się Ness
-Tak,tylko Edward zawładnął moim sercem i duszą.-potwierdziłam- Została tylko jeszcze zasada. Rene była przerażona gdy ją usłyszała-wywróciłam oczami-Jakby było coś w tym strasznego.
-A co to za przerażają zasada ?-zapytał zaintrygowany Edward
-To,było dla mnie bardzo krępujące. Powiedziałam,że oddam się tylko mężczyźnie którego będę kochać. Tak,naprawdę. Jeśli nikogo takiego nie spotkam na swojej drodze.Pozostanę... niewinna. Moją mamę to przerażało. Nawet jeśli miałam nikogo nie kochać to chciała żebym miała to doświadczenie za sobą.
Edward podszedł i przytulił mnie mocno. Wiedziałam ile dla niego znaczyły te słowa. Że,nikt by mnie nie miał gdybym go nie spotkała. Bo byłam pewna,że nikt inny nie był mi przeznaczony i czułam ,że Edward myśli tak samo o mnie. Byliśmy dla siebie stworzeni.
-A,Jacob?-szepnął tak cicho,żebym tylko ja usłyszała
-Nie,nigdy. Tamten pocałunek był błędem-odszepnęłam- tylko ciebie zawsze pragnęłam-zamruczałam
W odpowiedzi pocałował mnie namiętnie w usta .Nie pozostałam mu dłużna. Choć kusiło mnie by kontynuować to co zaczęliśmy…Pamiętałam,że nie jesteśmy sami. -Wieczorem-obiecałam odrywając się od ukochanego
-Trzymam cię za słowo-powiedział
Spojrzałam na zegar była 14.Tak,nam szybko razem płynął czas. Lada chwila mogliśmy się spodziewać zwariowanej chochliczki albo Ema z niezapowiedzianą wizytą.
Edward jakby czytając mi w myślach powiedział
-To co Ness?Spodobały ci zasady mamy i to jaka była wcześniej-mała pokiwała twierdząco głową-Chodź pobiegniemy do Esme i Alice zanim te zrobią nam tu nalot
Naprawdę mi się podobało to jaka byłaś i twoje zasady ale nie powiedziałaś jeszcze w co nadal wierzysz?-zauważyła Renesmee
-Nadal nie oceniam innych po pozorach i przestrzegam na ile to możliwe zasad moralnych. Zmieniłam się trochę ,ale nie zasadniczo.
I razem pobiegliśmy do rodziny Cullenów. Rodziny której teraz byłam także członkiem.
Czułam,że tego wieczoru coś się zmieni w naszym życiu …
-Czyli?!-spytał tracąc powoli cierpliwość
-Eh,spokojnie to spytać nie może…Nigdy nie brałam swojej pierwszej opinii jako ostatecznej oceny człowieka. Jednakże,zdarzało mi się dobrze ocenić,już za pierwszym razem tak było na przykład przy Ericu i Lauren.Ogólnie mówiąc wyznawałam powszechnie znane zasady moralne. Jednak na niektóre sprawy miałam zdecydowanie odmienne poglądy od rówieśniczek. Dzieliła nasze postawy praktycznie przepaść. Hm...uznałyby je pewnie za staroświeckie i nieżyciowe.-zaśmiałam się-Tak ,tak. Staroświeckie-potwierdziłam widząc sceptycznie uniesione brwi męża-Cóż,w odróżnieniu od innych dziewcząt, nie chciałam być z kimś tylko dlatego że… inne mają już chłopaka. Takie podejście uważałam, za idiotyczne.
-Czyli mamo nie byłaś związana z nikim przed tatą-upewniła się Ness
-Tak,tylko Edward zawładnął moim sercem i duszą.-potwierdziłam- Została tylko jeszcze zasada. Rene była przerażona gdy ją usłyszała-wywróciłam oczami-Jakby było coś w tym strasznego.
-A co to za przerażają zasada ?-zapytał zaintrygowany Edward
-To,było dla mnie bardzo krępujące. Powiedziałam,że oddam się tylko mężczyźnie którego będę kochać. Tak,naprawdę. Jeśli nikogo takiego nie spotkam na swojej drodze.Pozostanę... niewinna. Moją mamę to przerażało. Nawet jeśli miałam nikogo nie kochać to chciała żebym miała to doświadczenie za sobą.
Edward podszedł i przytulił mnie mocno. Wiedziałam ile dla niego znaczyły te słowa. Że,nikt by mnie nie miał gdybym go nie spotkała. Bo byłam pewna,że nikt inny nie był mi przeznaczony i czułam ,że Edward myśli tak samo o mnie. Byliśmy dla siebie stworzeni.
-A,Jacob?-szepnął tak cicho,żebym tylko ja usłyszała
-Nie,nigdy. Tamten pocałunek był błędem-odszepnęłam- tylko ciebie zawsze pragnęłam-zamruczałam
W odpowiedzi pocałował mnie namiętnie w usta .Nie pozostałam mu dłużna. Choć kusiło mnie by kontynuować to co zaczęliśmy…Pamiętałam,że nie jesteśmy sami. -Wieczorem-obiecałam odrywając się od ukochanego
-Trzymam cię za słowo-powiedział
Spojrzałam na zegar była 14.Tak,nam szybko razem płynął czas. Lada chwila mogliśmy się spodziewać zwariowanej chochliczki albo Ema z niezapowiedzianą wizytą.
Edward jakby czytając mi w myślach powiedział
-To co Ness?Spodobały ci zasady mamy i to jaka była wcześniej-mała pokiwała twierdząco głową-Chodź pobiegniemy do Esme i Alice zanim te zrobią nam tu nalot
Naprawdę mi się podobało to jaka byłaś i twoje zasady ale nie powiedziałaś jeszcze w co nadal wierzysz?-zauważyła Renesmee
-Nadal nie oceniam innych po pozorach i przestrzegam na ile to możliwe zasad moralnych. Zmieniłam się trochę ,ale nie zasadniczo.
I razem pobiegliśmy do rodziny Cullenów. Rodziny której teraz byłam także członkiem.