BPOV
Pewnych rzeczy człowiek się nie spodziewa, ale mimo to się one zdarzają. Ludzie zwykle są wtedy zaskoczeni. Ja nie byłam, chociaż możliwe , że jednak trochę tak. Był już kwiecień,gdy do naszego domu przyszedł list od Aro. Bałam się, że zostanę w nim powiadomiona, o tym, że zostałam wdową. Wiedziałam jednak, że odkładanie tego na później niczego nie zmieni. Drżącymi dłońmi sięgnęłam po kopertę i przełamałam pieczęć.
" Droga Isabello,
z prawdziwym smutkiem zmuszony jestem prosić, byś przyjechała...i zabrała z Volterry męża. Obecnie...nie jest zdatny do służby, więc może odejść.
Pozdrawiam
Aro
Zazgrzytałam zębami. Co on sobie wyobraża...To musi być jakaś pułapka. Mimo, to...już pakowałan walizke. I żegnałam się z dziećmi. Edward w końcu wróci...
Nie wiedziałam, jednak jeszcze, co za zastanę na miejscu.
Bardzo liczę na Wasze komentarze ;)