środa, 15 kwietnia 2015

12.Telefon


12.Telefon


Po rozmowie z Carlisem,wróciliśmy do domu.Wiedziałam,że rozmowa z Rene,nie będzie łatwa.Chciałam jednak by mama uczestniczyła w moim nowym życiu… choć  te kilkanaście lat.
By Ness poznała swoją babcię.
Edward objął mnie opiekuńczo ramieniem.Uśmiechnęłam się lekko do niego.
I wybrałam numer Rene
Pib…
Pib…
Pib…
-Słucham-usłyszałam w słuchawce głos mamy
-Cześć mamo.To ja Bella
-Bella,moje dziecko!Tak bardzo się cieszę,że dzwonisz.Dzwoń częściej do swojej matki!-mama zaczynała się rozkręcać.Więc jej przerwałam.
-Daj mi minutkę.Pamiętasz,że za pięć tygodni mam urodziny?
-Oczywiście,że pamiętam!Sama cię rodziłam-oburzyła się moim przypuszczeniem-No i co w związku z tym?
Edward bardzo cicho zachichotał
-Kończę 20 lat i chciałabym to jakoś szczególnie uczcić.Dlatego organizuje kameralne przyjęcie urodzinowe.Ty i tata bylibyście gośćmi honorowymi.Przyjechałabyś do Forks dzień wcześniej.Porozmawiałybyśmy sobie na spokojnie.-choć tu miałam wątpliwości czy aby nie kłamię-To co przyjedziesz?
-Oczywiście,że tak.Phil niestety nie może bo ma zgrupowanie.Ale ja będę na pewno.
-Mamuś, ja przez ten rok się  trochę zmieniłam.Powiedzmy,że wyładniałam?-wahanie w moim głosie sprawiło,że zabrzmiało to bardziej jak pytanie niż stwierdzenie
-Bello,stało się coś?Coś złego?-mama zaczynała panikować
-Nie,nic złego się nie stało.Po prostu zmieniłam się ,ale w środku jestem  nadal tą samą osobą
I kogo ja próbowałam do tego przekonać?Siebie czy Rene? Jednak zaszły przecież zmiany we mnie samej.Stałam się pewniejsza siebie … no i doszły też cechy  związane z tym ,że zostałam matką
-Wiem.Moja uparta i nad wiek dojrzała córka.Eh,muszę kończyć…Phil przyjechał a ja się za nim stęskniłam…Pa
-Pa,mamo-i rozłączyła się nim zdążyłam powiedzieć coś jeszcze.
Cóż,widać ,że Rene była nadal w nim szaleńczo zakochana.Cieszyło mnie to.
-Świetnie ,sobie kochanie poradziłaś.-powiedział Ed
-Powiedz mi,czy dobrze zrobiłam mówiąc mamie,że się zmieniłam?
-Chciałaś aby Rene doznała jak najmniejszego szoku gdy cię zobaczy?-gdy przytaknęłam,dodał-Myślę,że dobrze zrobiłaś.
Westchnęłam
-Tak,trudno przewidzieć reakcje na takie rewelacje.
Ed uśmiechnął się
-Zwłaszcza w tej rodzinie.Ale jakoś nie mam nic przeciwko.Yhm,Charlie nie zwiał tylko zaakceptował to,że syn jego przyjaciela jest wilkołakiem.
-Mam mieszane uczucia, co do akceptacji.Raczej udaje,że nic się nie wydarzyło.A zaakceptował to,że ja to ja.Ale Rene…
-Raczej też zachowa się podobnie.W końcu gdybyś tylko…
Prychnęłam,wiedząc  do czego zmierza
-Taa,jakby to dało się odziedziczyć.Poza tym o ile gdy dowiedziałam się ,że jesteś wampirem byłam bardzo mocno zaskoczona…To przy Jacobie,gdy poznałam prawdę,byłam w szoku.Porozmawiajmy lepiej o  Rose-Edward się skrzywił-Myślałam,że od przyjścia na świat Renesmee ,jest jej w pewien sposób łatwiej….A,teraz to…
-Bo,tak było.Ale natrafiła na legendę i chce teraz sprawdzić jej autentyczność.A,że jest uparta jak osioł…- uśmiechnął się-Choć,w tej dziedzinie mogłaby z tobą konkurować.
-Z tobą też-zripostowałam-Ale to,ze oboje jesteśmy uparci wyszło nam akurat na dobre.
-Wiem.To,że jesteśmy teraz razem i mamy dziecko…jest wyłącznie twoją zasługą.Ja zachowałem się, jak smarkacz który chce uniknąć odpowiedzialności.Nigdy, sobie nie wybaczę tego,że chciałem zabić własne dziecko…-ukrył twarz w dłoniach i jego ciałem wstrząsnął szloch-Nigdy.Tak samo jak tego,że cię opuściłem.Nie rozumiem jak możesz nie widzieć we mnie potwora…Po tym jak chciałem zabić nasze dziecko..Jak zamiast cieszyć się z tego,że zostanę ojcem…
-Edwardzie,naprawdę tego nie wiesz?-spytałam się,pokręcił przeczącą głową-Spójrz mi w oczy!-gdy to zrobił,kontynuowałam-Wiedziałam,że boisz się mnie stracić.I pamiętałam co mówiłeś mi w przeddzień naszego ślubu.Musisz,też pamiętać ,że kiedy usłyszałeś jej myśli…zacząłeś się zachowywać tak jakbyś się cieszył ,że spodziewam się dziecka.Więc,wiem,ze tylko strach przed utratą mnie ,powodował twoje zachowanie.
-Bello,przecież byłaś równie oszołomiona  co Rose moim zachowaniem.Chodzi mi o to ,że zmieniłem swoje zachowanie i zapragnąłem naszego dziecka.
-Byłam-przyznałam-Jednak się tego spodziewałam.Nie jesteś potworem. I nigdy nim nie byłeś.Wiem,że sama bym postępowała podobnie na twoim miejscu.I nie chodzi tylko o ciążę.-zamknęłam na chwilę oczy-Kiedy po powrocie z Włoch,mówiłam ci ,że twoim życiem nie mogą rządzić wyrzuty sumienia…Chciałam byś był szczęśliwy,niezależnie od tego ile to by miało mnie kosztować.Potem Victoria.Czy wypominanie ci tego jak się czułam gdy ciebie nie było,żebyś nie brał udziału w bitwie i był bezpieczny u mego boku było czymś innym?Też cię zraniłam…A,gdyby nie Seth…Oboje byśmy zginęli.I też zastanawiałam się czy nie jestem potworem.Skoro cię ranię…
-Masz rację ale nie do końca.Ty nigdy nie powiedziałaś mi że mnie nie kochasz.A ja…
-Bo nie musiałam.Ani ty nie byłeś potworem ani ja .Oboje chcieliśmy chronić najdroższą nam osobę pod słońcem.Zbyt mocno się kochamy ,by móc żyć po śmierci drugiego, czy nawet osobno.A,paradoks polega na tym,że ja oddałabym życie za ciebie a ty za mnie.A nie możemy żyć  bez siebie.
-Dziękuję,że mi to powiedziałaś.I to jest prawda.-przytulił mnie mocno do siebie-Ja ,bez ciebie nie istnieję.Jesteś dla mnie wszystkim.Kocham cię Isabello,tak bardzo jak nikt nigdy nikogo nie kochał.
-Mylisz się.Ja cię kocham bardziej,najdroższy.
-Nigdy,nie dojdziemy na tym polu do porozumienia,-stwierdził Edward-Które z nas kocha bardziej drugie
-I nie musimy…-zamruczałam-Ważne,że się oboje kochamy.I ,że to się nigdy nie zmieni.
-Nigdy-potwierdził z miłością w głosie

2 komentarze:

  1. OMG :) I love it soooooo much that story !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    I can't wait to read more.Please update soon! ::)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie ;) Ciekawy wątek z tą legenda i tym, że Rene pozna Renesmee.. Czekam na następny rozdział :P

    OdpowiedzUsuń

Mrs. Punk