Cóż, jakoś trzeba będzie przeżyć te zakupy. Ale, teraz nie to było ważne. Ważny był tylko mężczyzna wpatrujący się w moje oczy. Tylko On.Poszliśmy, powolnym krokiem do domu.Gdy tylko znaleźliśmy się w środku wszystko inne przestało istnieć. A powolne delikatne pocałunki, które składał na moich ustach stopniowo przemieniały się w coraz bardziej zachłanne i namiętne. Nie protestowałam wręcz przeciwnie pragnęłam jeszcze więcej…Płonął we mnie ogień… Widziałam w oczach ukochanego, że chcemy tego samego….Chcemy siebie.
***
Przyciągnąłem ją do siebie.
Odszukałem jej usta,a wolną dłoń wplotłem w jej długie mahoniowe włosy. Powoli
przestawaliśmy nad sobą panować. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej
zachłanne…Oderwałem się od jej ust a przesunąłem ku szyi…Usłyszałem cichy jęk
ukochanej. Wplotła palce w moje włosy przyciągając mnie jeszcze bliżej. Nie
przestając składać pocałunków wziąłem ją na ręce i zaniosłem w stronę sypialni…
***
Ciągle obsypując pocałunkami
moje ciało zaniósł mnie do sypialni. Delikatnie złożył mnie na łóżku. Chwilę
później już był nade mną. Wtulając jedną rękę w jego miedzianą czuprynę drugą
rozpięłam mu koszulę. Krążyłam dłońmi po jego nagim torsie,a Edward delikatnym
jak ćma ruchem zsunął ramiączko mojej sukienki
***
Jej dotyk…Dotyk Belli, zawsze sprawiał
mi,nieopisaną przyjemność. Działał na mnie jak dawka silnie uzależniającej
substancji. Pragnąłem więcej…Jak najdelikatniej zsunąłem materiał z jej
ramienia. Składałem miliony pocałunków na każdym nowo odkrytym kawałku jej
ciała. Wkrótce oboje byliśmy tylko w bieliźnie… Patrząc Belli w oczy rozpiąłem
koronkowy stanik…***
Pieścił wargami moje piersi…Moje ciało przeszywały spazmy rozkoszy…Powoli przesuwał się coraz niżej…aż dotarł do brzegu moich fig. nim zsunął je ze mnie ponownie gładził całe moje ciało. Mimowolne jęki wydobywały się z moich ust. pocałował mnie jeszcze raz głęboko i namiętnie…I staliśmy się jednością. Jak zawsze, gdy się kochaliśmy, czułam się tak jakbym trafiła do nieba. Zatracaliśmy się w sobie swoim zapachu,dotyku,pocałunkach. Po prostu w naszej miłości. Tak samo jak wiele razy wcześnie wspólnie przeżywaliśmy pierwszy orgazm tej nocy… A daleko było jeszcze do świtu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz